Spacerując ulicą Prądzyńskiego na warszawskiej Woli, trudno jest przeoczyć znacznej wielkości budynki z czerwonej cegły, które na myśl przywodzą starożytne kolosea. Te dwie rotundy oraz znajdujące się za nimi zabudowania są świadkami rewolucji przemysłowej, która wkraczając do spowitej gęstym mrokiem Warszawy, opuściła ją w złotym blasku gazowych latarni.
Dziewiętnastowieczna Warszawa, to miasto lamp olejowych, pochodni i świec w specjalnych obudowach, oświetlających drogę podróżnym i spóźnionym pieszym. Dlatego, gdy w roku 1837, założyciel Towarzystwa Akcyjnego Oświetlenia Gazem Petersburga i Moskwy – przemysłowiec nazwiskiem Reichenbach, zgłosił do władz Warszawy pierwszy projekt oświetlenia Warszawy gazem otrzymywanym z węgla koksującego, wiadomym było, że miasto wkracza w zupełnie nową epokę.
Projekt Reichenbacha nie został zrealizowany, lecz zmobilizował konkurencję do pracy. Wkrótce po pierwszym projekcie, do warszawskiego magistratu zaczęły spływać kolejne propozycje. Zgłaszały się przede wszystkim firmy, które odniosły już sukces inwestując w oświetlenie gazowe wielkich miast, między innymi paryskie Towarzystwo Blanchet et Compagné oraz Towarzystwo Bohemsko-Praskie Szarbinowski i Friedland, które zainwestowało w gazownie we Wrocławiu i czeskiej Pradze. Dopiero jednak w roku 1856 udało się podpisać kontrakt, który miał zaowocować prężnym rozwojem gazownictwa w Warszawie. Pierwsze projekty nie zostały łaskawie przyjęte przez władze Warszawy ze względu na ich wysokie koszty. Dodatkową przeszkodą w realizacji pierwszej sieci oświetlenia gazowego w okupowanym mieście był namiestnik Królestwa Polskiego generał Iwan Paskiewicz, który obiawiał się, że gaz stanie się niebezpieczną bronią w rękach rewolucjonistów. W tym czasie, większość dużych europejskich miast miała już rozbudowane gazociągi, a gaz służył nie tylko do oświetlania ulic, ale również mieszkań. Po kilku latach Paskiewicz wydał zgodę na realizację planowanego od dwudziestu lat przedsięwzięcia, tym razem jednak brakowało funduszy w kasie miejskiej na tak dużą inwestycję. Dopiero w 1856 roku istniejący od kilku lat Komitet Gazowy podpisał umowę z Niemieckim Kontynentalnym Towarzystwem Gazowym w Dessau na udzielenie 25-letniej koncesji na budowę i eksploatację gazowni.
Prace nad wzniesieniem pierwszej warszawskiej gazowni szybko nabrały tempa i już w grudniu 1856 roku zakład przy ulicy Ludnej 16 na Powiślu, został uruchomiony. 27 grudnia 1856 roku w Warszawie zapłonęły pierwsze latarnie gazowe. Prasa donosiła o tym przełomowym wydarzeniu w pochlebnych słowach: Prześliczne, czyste i srebrzyste światło, rozlewało tak mocny blask na około, że ponad ulicami, któremi przebiegały zapalone promienie gazu, najwyraźniejsza biła łuna, jakby od jakiego pożaru. Dowód to najlepszy jak mocne jest oświetlenie, przed którem dotychczasowe oświetlanie ulic, zupełnie ustąpić musi („Kurier Warszawski” nr 340, 1856 r.).
Pierwsze gazowe latarnia zostały ustawione od zakładu gazowego, wzdłuż Nowego Światu, Krakowskiego Przedmieścia aż do Zamku Królewskiego. Tysiące mieszkańców miasta wychodziły wieczorem, aby zobaczyć, jak wygląda rozświetlona Warszawa.
Zaledwie pół roku po uruchomieniu pierwszego gazociągu, gaz udostępniono także mieszkańcom do oświetlania domów. Zapotrzebowanie stale rosło, a nieduża gazownia przy Ludnej wkrótce wymagała rozbudowy. W 1857 roku zakład wyposażony był już w osiem pieców Clegga. W roku następnym produkcja gazu wynosiła 120 tysięcy metrów sześciennych, zaledwie sześć lat później już 1422 tysiące metrów sześciennych. Do roku 1864 warszawskie ulice i mieszkania oświetlało 13 818 latarni ulicznych i domowych, a gazownia zawierała pierwsze umowy na dostawy dla zakładów przemysłowych i przedsiębiorstw. W 1858 roku gaz oświetlił gmach Banku Polskiego i warsztaty kolejowe, kilka lat później także szpitale, koszary, zakłady przemysłowe oraz Arsenał. W roku 1867 instalacja przeprowadzona mostem Kierbedzia dostarcza gaz także do prawobrzeżnej Warszawy. W 1880 roku gazownia przy Ludnej produkuje 43 364 metry sześcienne gazu na dobę i poza ulicami, domostwami, przedsiębiorstwami, zakładami przemysłowymi, oświetla także Cytadelę oraz dworce: Petersburski i Wileński.
Po powstaniu styczniowym i kilkuletnim zahamowaniu rozwoju miasta, znów zaczyna wzrastać zapotrzebowanie na gaz. Firma z Dessau zaczęła rozglądać się za terenem pod budowę nowego zakładu produkcji gazu. Tym razem wybór padł na Wolę, wówczas wieś położoną na zachodnich obrzeżach Warszawy w gminie Czyste. Z pozoru miejsce niedogodne ze względu na dużą odległość od Wisły, którą dostarczano węgiel z angielskich kopalń miało podstawową dla inwestorów zaletę w postaci przebiegającej nieopodal linii kolei warszawsko-wiedeńskiej.
Trzydzieści lat po uruchomieniu jednej z trzech pierwszych gazowni na ziemiach polskich pod zaborami, w roku 1886 w sąsiedztwie dawnej bocznicy kolejowej przy dzisiejszej ulicy Prądzyńskiego, zaczęły powstawać przemysłowe gmachy z czerwonej cegły, które miały sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu miasta na paliwo gazowe. Zaledwie dwa lata później, w dniu 6 października 1888 roku uroczyście otwarto Zakład Gazowy Nr 2, który kilkanaście miesięcy później przejął 47,52 procent całkowitej produkcji gazu dla Warszawy. Na początku XX wieku w gazowni znajduje się 48 pieców, w ciągu doby produkowane jest 140 tysięcy metrów sześciennych gazu.
Lata osiemdziesiąte XIX wieku przynoszą kolejną nowinkę technologiczną – prąd. Powoli spada zainteresowanie gazem. Wówczas zauważono jednak, iż przy spalaniu gazu wydzielane jest ciepło, wkrótce gaz znalazł zastosowanie nie tylko jako źródło światła, ale także jako źródło ciepła dla urządzeń codziennego użytku. Na skalę masową produkowane są żelazka, lodówki, piecyki i kuchnie gazowe, a także lodówki i pierwsze grzejniki. Wynalazek Auera w postaci koszulek żarowych wzmacniających aż pięciokrotnie natężenie oświetlenia gazowego sprawił, że przez kolejnych kilka lat przeżywało ono renesans.
W roku 1900 oś Zakładu Gazowego Nr 2 stanowiła wewnętrzna aleja, przy której w różnej odległości rozmieszczone były między innymi: budynek Aparatowni Pomiarowej, Odsiarczalnia Systemu I i II, nieistniejąca dziś kotłownia z kominem, dwa zbiorniki gazu, gmach administracyjno-biurowy, Fabryka Chemiczna, kotłownia i budynki mieszkalne. Nad kompleksem do dziś góruje czworoboczna, sześciokondygnacyjna wieża ciśnień – jeden
z najciekawszym budynków w zespole.
W roku 1928 warszawska Gazownia Miejska dostarczała gaz dla 92 tysięcy odbiorców prywatnych, przedsiębiorstw i instytucji oraz oświetlała 6464 stołeczne latarnie. Do roku 1930 wzniesiono gmach nowej Piecowni w systemie pionowo - retortowym „Glover-West”, która miała pracować w trybie ciągłym. W ciągu doby mogła wyprodukować 120 tysięcy metrów sześciennych gazu, a z jednej tony węgla otrzymywano 64o metrów sześciennych paliwa. Nieistniejący dziś gmach konstrukcji szkieletowej składał się z siedmiu kondygnacji z elewacją od strony zachodniej wypełnioną oknami wstęgowymi oraz dużymi prostokątnymi na poszczególnych kondygnacjach. Po zakończeniu budowy nowej Piecowni, wolska gazownia posiadała cztery baterie po pięć w każdej o ruchu periodycznym i jedną 6 – piecową baterię o ruchu ciągłym (za: Gazownia Warszawska. 150 lat. Warszawa 2006, s.28). W ciągu doby produkowano tam łącznie 240 tysięcy metrów sześciennych gazu. Stan ten nie zmieniał się do wybuchu II wojny światowej. Modernizacja zakładu możliwa była dzięki zaciągnięciu w USA w 1926 roku pożyczki.
W dwudziestoleciu międzywojennym Warszawska Gazownia jest nie tylko liderem w produkcji gazu, ale również w rozwoju przemysłu. W 1928 roku zbudowano średnioprężny gazociąg na Żoliborz, powstają także trzy stacje redukcyjne przy ulicach Płockiej i Obozowej oraz na Burakowie. Wkrótce gaz dociera także do zakładów produkcyjnych w Ursusie, do fabryk Wedla, Polskiego Fiata oraz zakładów Pocisk. W 1930 roku sieć gazowa w Warszawie osiąga długość 548 kilometrów.
We wrześniu 1939 roku znaczna część zabudowań Warszawskiej Gazowni uległa zniszczeniu, a na teren gazowni wkrótce wkroczyli Niemcy przejmując kontrolę nad zakładem.
W październiku tego roku podjęte zostały działania mające na celu wznowienie produkcji gazu, jednak władze okupacyjne nie były zainteresowane odbudową zniszczonych gmachów. Na terenie gazowni w trakcie wojny mają miejsce liczne akcje sabotażowe, działa tutaj także podziemna organizacja mająca na celu pomoc Żydom z warszawskiego getta. Na początku wybuchu powstania warszawskiego gazownia funkcjonowała normalnie. Rozkaz zamknięcia zakładu został wydany 22 września, wówczas pracowała w nim zaledwie trzydziestoosobowa grupa obsługująca kotłownię. Część urządzeń zdemontowano i przeznaczono do wywiezienia w głąb III Rzeszy, pozostałe zostały zdewastowane w stopniu uniemożliwiającym dalsze działanie. Teren gazowni na Woli zaminowano, nigdy jednak nie doszło do detonacji, być może z uwagi na fakt, iż na terenie zakładu znajdowała się komora dezynfekcyjna dla niemieckich żołnierzy, której utrzymanie wymagało sprawnie działającej kotłowni.
Po zakończeniu wojny budynki Warszawskiej Gazowni wracający do niej pracownicy zastali w bardzo złym stanie. Zniszczone nalotami i zdewastowane przez okupanta gmachy dodatkowo ucierpiały na skutek srogiej zimy w roku 1945. Mróz rozsadził pompy wodne, ekonomizery i kompresory gazowe. Nie tylko cały kompleks wymagał odbudowy – również zniszczone kilometry rurociągu, przez które gaz popłynął najpierw na Mokotów, następnie na Koło, Żoliborz, Bielany i Wolę. Do lat pięćdziesiątych trwało przywracanie poszczególnych elementów Warszawskiej Gazowni do pracy. Kolejne lata to okres modernizacji zakładu i budowy monumentalnego obiektu generatorów dwugazu i odsiarczalni o wydajności 360 tysięcy metrów sześciennych na dobę oraz zbiornika gazu typu mokrego o pojemności 40 tysięcy metrów sześciennych. W kolejnych latach powstają płuczki amoniakalne i stacja zbiornikowa na Targówku. W roku 1970 stara piecownia Glover-West zostaje wygaszona. Powoli kończy się w Warszawie epoka gazu produkowanego z węgla.
W Warszawskiej Gazowni powstaje rozkładnia gazu ziemnego, która ostatecznie zastępuje produkcję gazu w 1978 roku. W 1978 roku w najstarszym budynku Aparatowni zorganizowano Muzeum Gazownictwa, które działa do dziś.
W historii gazowni na Woli w latach siedemdziesiątych zaczęła się zupełnie nowa epoka. Świadkami rewolucji przemysłowej i wspomnieniem po wielkiej epoce gazu, który rozświetlił warszawskie ulice przez wieki opisywane przez podróżnych jako mroczne i niebezpieczne, zostały jedynie niezwykłe gmachy z czerwonej cegły wchodzące w zespół Gazowni Warszawskiej. Kompleks zajmujący kilkanaście hektarów ograniczonych ulicami Kasprzaka, Bema, Prądzyńskiego i Krzyżanowskiego, to dziś jeden z najcenniejszych i najlepiej zachowanych zabytków architektury przemysłowej Warszawy przełomu XIX i XX wieku.
Amalia Szałachowska