W połowie wieku XIX lewobrzeżna Warszawa miała się całkiem nieźle, zważywszy na okoliczności geopolityczne w jakich przyszło się miastu temu rozwijać w owym czasie. Przemysł kwitł w najlepsze dając zatrudnienie rzeszom ludzi, stając się motorem handlu i gwarantem dobrobytu dla tych, którzy czerpali z niego największe korzyści. Inżynierowie głowili się nad rozwiązaniami usprawniającymi i przyspieszającymi metody masowej produkcji, projektowali kolejne odcinki kolei żelaznej, planowali mosty i stawiali nowoczesne hale, pod których dachem można by było w sposób zorganizowany i schludny umieścić szeroko pojęty handel. Nad głowami przechodniów piętrzyły się coraz wyższe kamienice, a ich luksusowe wnętrza mogłyby niejednego francuskiego arystokratę wpędzić w zakłopotanie. W Ogrodzie Saskim spacerowały panie w najmodniejszych toaletach, dzieci pod opieką guwernantek karmiły kaczki nad stawem u podnóża wodozbioru bądź dokazywały przy fontannie. Panowie w tym czasie załatwiali interesy czy też rozprawiali o polityce w zacisznym wnętrzu modnych cukierni Lourse`a, Semadeniego czy Lessla. Lewobrzeżna Warszawa w drugiej połowie XIX wieku, zdecydowanie urosła do rangi metropolii, licząc sobie w 1881 roku 336 tysięcy mieszkańców[1], 250 ulic, 1250 budynków podłączonych do wodociągu, kolej żelazną wraz z dworcami, żeglugę parową, system tramwajów konnych, ponad 300 fabryk, dwa nowe mosty, elektryczność (przy ulicy Niecałej), centralę telefoniczną obsługującą 800 numerów i gazownię (oddaną do użytku w 1888 roku). Ponadto niezwykle prężnie działał przemysł drukarski. W latach 80. XIX wieku, wydawano w Warszawie 10 dzienników
w języku polskim, 40 tygodników oraz kilka miesięczników i kwartalników.
Tymczasem spoglądając z wysokości skarpy warszawskiej lub mostu Kierbedzia na prawobrzeżną Warszawę, rozciąga się taki oto widok:
Na rzece tratwa drzemie. Dwa galary
Zwiesiły żagle jak białe sztandary
I nieruchome stoją, i nie płyną
Brzeg praski gęstą odziany wikliną...
A dalej wielka, zielona płaszczyzna –
To mazowiecka nasza ziemia żyzna[2].
W publikacji Niemca Fritza Wernicka z 1876 roku pojawił się opis Pragi drugiej połowy XIX wieku: Przedmieście Praga leży po prawej stronie Wisły w nieznacznej odległości od mostu. Niewielkie ukryte wśród zarośli osiedle składające się z drewnianych chałup, rozrzucone jest szeroko po równinie. Nieustanny ruch pojazdów i pieszych na moście daje świadectwo, iż Praga utrzymuje ożywioną i stałą komunikację z Warszawą.[3] Wernick poświęcił również kilka zdań lokalnej infrastrukturze, budownictwu oraz ogólnej estetyce, a raczej wytykając jej brak. Źródła tego nieszczęścia upatrywał
w powszechnie znanej niegospodarności Polaków wynikającej z braku poszanowania porządku. Ze względów praktycznych, a zapewne także ekonomicznych, krajobraz Pragi stanowiły głównie Parterowe, drewniane liche domki prowizorycznie sklecone na kształt baraków, pomalowane na ciemnoczerwono, oświetlone małymi, ponurymi okienkami wyrastają z morza brudu ulicznego. Przez szerokie otwory drzwiowe dostrzec można wielką izbę, która służy jednocześnie jako sklep, skład, warsztat i mieszkanie [...][4]. Praga w roku 1881 liczyła sobie zaledwie 25 ulic, które [...] rozciągają się na niesłychaną szerokość, uniemożliwiając ułożenie bruku; poszczególne domy i chaty niepodporządkowane jakiemukolwiek planowi rozrzucone są bezładnie w różnych punktach równiny, na których połyskują rozsiane wszędzie lustra licznych kałuży[5][...]. Szerokie ulice podobnie jak nieładne domy, miały jednak swoje praktyczne zastosowanie. Mogły szybko i bez kłopotu zamieniać się
w rozległe targowiska dóbr wszelkich, gdzie wśród ogólnej wrzawy i intensywnego zapachu solonych śledzi, można nabyć zarówno ziemniaki, świnie, sól, konie, pierniki, siano, ogórki kiszone, jak i kilka funtów świeżego jesiotra rąbanego na kawały wprawną ręką sprzedawczyni. Przy czym największy
i najpopularniejszy targ odbywał się przy ulicy Wołowej. W 1916 roku ulica ta zmieniła swoją nazwę na nieco bardziej elegancką acz nadal nawiązującą do tradycji – ulica Targowa wciąż pozostaje główną arterią warszawskiej Pragi, choć dziś próżno na niej szukać płatów jesiotra czy bydła domowego na sprzedaż.
W latach 80. XIX wieku Praga będąc zapleczem i spichlerzem lewobrzeżnej Warszawy, stała jednocześnie w jej cieniu. Przemysł skupiał się raczej na lewym brzegu podobnie jak ośrodki kultury i sztuki. Najzamożniejsi Warszawianie zaglądali na Pragę głównie z okien swoich wystawnych kamienic. Nieco mniej zamożni wiosną chętniej zaglądali na zielony brzeg Wisły w poszukiwaniu rozrywki, bowiem w Parku Praskim organizowano festyny i zabawy ludowe, jak ta z roku 1898 opisana w „Tygodniku Ilustrowanym”, która odbyła się pod hasłem „Nie w trunku zabawa”. Najczęściej jednak prasa poruszała temat Pragi ostrzegając przed grasującymi tam rzezimieszkami, donosząc o bijatykach czy innych tego typu sensacjach.
Ulica Targowa u progu XX wieku
W 1855 roku w Ogrodzie Saskim uruchomiono fontannę, stanowiącą piękny dodatek do warszawskiego wodociągu projektu Henryka Marconiego. Gdy planowano przebieg nowej sieci, Pragi w ogóle nie brano pod uwagę. Biedna, słabo rozwinięta, zabudowana drewnianymi chylącymi się do ziemi chałupami część Warszawy, leżąc po drugiej stronie Wisły, znajdowała się przez wiele lat poza polem widzenia magistratu. Dopiero wybuch pożaru w 1868 roku, który strawił ogromną część tej dzielnicy sprawił, iż namiestnik Królestwa Polskiego Teodor Berg, polecił założenie na Pradze wodociągu. Instalacja służyć miała jednak przede wszystkim do celów przeciwpożarowych. W rok po pożarze, namiestnik Berg w asyście prezydenta miasta Kaliksta Witkowskiego, gubernatora warszawskiego Nikołaja Nikołajewicza barona von Medem, garstki oficjeli i gapiów przeprowadzili test, zrelacjonowany w prasie: [...]skuteczność świeżo urządzonego wodociągu praskiego do celu gaszenia została sprawdzona na końskim targu przy kranie pożarnym.
Budowę wodociągu potraktowano jednak – tak jak i wszystkie palące potrzeby Pragi, po macoszemu. Chociaż projekt powierzono młodemu i zdolnemu inżynierowi Alfonsowi Grotowskiemu, to kilka szczegółów tej inwestycji pozostawiało pewne wątpliwości. Ujęcie wody z Wisły znajdowało się tuż poniżej wylotu kanału odprowadzającego wodę z rzeźni, fabryki wyrobów metalowych oraz targowiska bydlęcego. Woda, zgodnie z założeniami, nie była filtrowana.
Zbiornik wody, wieża ciśnień oraz pompownia zbudowano przy wale ochronnym znajdującym się
u zbiegu ulic: Olszowej, Szerokiej (Kłopotowskiego) oraz Brukowej (Okrzei). Początkowo za pompownię służyła lokomobila o sile 8KM, wcześniej wykorzystywana przy budowie mostu Kierbedzia oraz dwie pompy ssąco-tłoczące. W miarę rozbudowy wodociągu praskiego, lokomobilę wymieniono na dwie maszyny parowe o łącznej sile 24 KM. Maszynownia wraz z kieratem na dwa do czterech koni, gotowym do użycia na wypadek awarii maszyn, przepompownia oraz zbiornik o pojemności 906m³ mieściły się w budynku z wieżą, zaprojektowanym przez Zygmunta Kiślańskiego i Edwarda Cichockiego[6].
W roku 1869 wodociąg składał się z sieci ulicznej mierzącej kilometr, siedmiu hydrantów pożarowych
i jednej fontanny. Pod koniec lat 70. XIX sieć rozbudowano do 4,8 km, u schyłku swojej działalności wodociąg Grotowskiego mierzył 9,8 km, znajdowało się na nim 28 hydrantów przeciwpożarowych i 12 zdrojów ulicznych. Dostarczał 3800 m³ wody dziennie, zasilając 33 budynki, w tym Szpital Praski[7].
Siedzibą służby wodociągowej stał się wyremontowany na ten cel dom „Pod Filarami” lub też „Pod Kolumnami”, czyli niewielki, klasycystyczny gmach dawnej Komory Wodnej, obecnie Urząd Stanu Cywilnego. Wodociągi Grotowskiego zaopatrywały w wodę warszawską Pragę przez 27 lat. Zostały zamknięte 1 września 1896 roku. Ich pracę zastąpiła sieć wodociągów Lindleya doprowadzona na prawobrzeże przewodem podwieszonym pod mostem Kierbedzia.
[1] Łącznie z ludnością zamieszkującą Pragę.
[2] Sten Jan (właść. Bruner Ludwik), Poezje, 1899.
[3] Fritza Wernicka opis Warszawy z 1876 r. oprac. i tł. Kosimowie I. I J., Warszawa XIX wieku. Warszawa 1974.
[4] Ibidem.
[5] Ibidem.
[6] Encyklopedia Warszawy, PWN 1994.
[7] M. Gajewski, „Urządzenia komunalne Warszawy. Zarys historyczny”.