ul. 1 Sierpnia 36 B, 02-134 Warszawa

Czytaj więcej...Jeden z najlepszych przykładów powojennego modernizmu i zdecydowanie najciekawszy przykład architektury użytkowej we współczesnej historii Warszawy. Godny spadkobierca popularnej u progu dwudziestego wieku idei hal targowych, skupiających różnorodne gałęzie handlu w najczęściej świetnie zaprojektowanych gmachach. Wyburzenie Supersamu dokonane w roku 2006 spowodowało falę sprzeciwu mieszkańców miasta, architektów, varsavianistów i zapoczątkowało trwającą do dziś dyskusję o braku poszanowania dla współczesnej architektury użytkowej.

Czytaj więcej...Historia Supersamu zaczyna się na początku dwudziestego wieku, kiedy powstawały pierwsze plany zagospodarowania terenu przy rogatkach mokotowskich. Konkretny plan zabudowy placu u zbiegu ulicy Marszałkowskiej z ulicą Puławską powstał jednak dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym w pracowni wybitnego architekta Bohdana Pniewskiego. Nieopodal Placu Unii Lubelskiej stanąć miał monumentalny gmach będący siedzibą Polskiego Radia. Z powodu wybuchu drugiej wojny światowej budowy nigdy nie ukończono.

Czytaj więcej...W trakcie odbudowy Warszawy, oczy urbanistów znów kierują się na trójkątną parcelę przy Placu Unii Lubelskiej. Na przełomie lat 40. i 50. powstaje plan utworzenia w tym miejscu reprezentacyjnego placu, tzw. Puławskiego zamykającego Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową od strony południowej. Ponownie nie dochodzi do realizacji projektu. Pod koniec lat 50. Mokotów zaczyna mierzyć się z poważnym problemem – paradoksalnie pomimo znacznych problemów z zaopatrzeniem, brakuje sklepów spożywczych i lokali gastronomicznych. Na łamach prasy problem mieszkańców tej części Warszawy jest coraz częściej poruszany. „Stolica” alarmuje, że Mokotów wypada tragicznie w stosunku do innych dzielnic, jeśli chodzi o metraż powierzchni handlowych. Wkrótce Ministerstwo Handlu Wewnętrznego postanawia zmienić tę niekorzystną sytuację. Zostaje rozpisany konkurs architektoniczny na halę spożywczą przy Placu Unii Lubelskiej.

Wyłoniony w konkursie zespół projektowy nie mógł w ówczesnej Polsce mieć sobie równych. Centralne Biuro Studiów i Projektów Budownictwa Przemysłowego skupiało bowiem najwybitniejszych architektów, projektantów i konstruktorów, wśród których znaleźli się między innymi Zbigniew Ihnatowicz, Marek Leykam, Stanisław Hempel czy Wacław Zalewski. Biurem kierował wówczas jeden z najzdolniejszych architektów XX wieku – profesor Jerzy Hryniewiecki.

Czytaj więcej...Przed zwycięskim zespołem stanęło wbrew pozorom niezwykle trudne zadanie. Wśród chaotycznej zabudowy tej części miasta, na placu, na którym niegdyś planowano wznieść całe zespoły monumentalnych gmachów, powstać miał parterowy w części jednopiętrowy pawilon handlowo-gastronomiczny o wymiarach 85x45 metrów. W części handlowej miały znaleźć się: sala sprzedażowa o powierzchni 1100m2, sala z artykułami gospodarstwa domowego o powierzchni 500m2 oraz zaplecze o powierzchni 1000m2. Dział gastronomiczny planowano podzielić na część konsumpcyjną z barem szybkiej obsługi o powierzchni 400m2, część z barem kawowym powierzchni 100m2 oraz część z 800-metrowym zapleczem.

Czytaj więcej...Zespół Jerzego Hryniewieckiego miał przed sobą zadanie nie tylko wkomponowania w różnorodną zabudowę niskiego pawilonu użytkowego. Podstawowym problemem były rozwiązania konstrukcyjne, które umożliwią realizację projektu. Stosunkowo niski budynek o dużej powierzchni miał bowiem stanowić jednorodną bryłę przykrytą wiszącym dachem. Wyzwaniem dla konstruktorów było znalezienie takiego rozwiązania, aby nie było konieczności zastosowania odciągów na zewnątrz. Odrzucono także plan zastąpienia odciągów skośnymi słupami rozpierającymi wewnątrz budynku, ze względu na fakt, iż zmniejszyłyby powierzchnię pomieszczeń sprzedażowych i gastronomicznych. W końcu zapadła decyzja o zastosowaniu innowacyjnego rozwiązania, które w roku 1965 przyniosło autorom projektu nagrodę honorową na Biennale w Sao Paulo. Czytaj więcej...Aby ustrzec się przed zawaleniem 100-tonowych elementów konstrukcyjnych dachu – dźwigarów łukowych – konstruktorzy wpadli na pomysł zrównoważenia sił rozpierających ściany (w rzeczywistości słupy konstrukcyjne), poprzez zastosowanie technologii opartej na kablobetonowych, wstępnie sprężanych ściągach zakotwiczonych w przeciwległych słupach konstrukcyjnych. Dźwigary łukowe pełnić miały dodatkową rolę przewodów wentylacyjnych. W trakcie prób doświadczalnych okazało się jednak, iż eksperymentalna konstrukcja nie wytrzyma pod naporem ciężkiego, żelbetowego falowanego dachu. Pawilon nakryto lżejszym dachem wykonanym z desek, z zewnątrz okrytych blachą cynkową, od wewnątrz osłoniętych świerkową boazerią. Użycie drewna do przykrycia konstrukcji dachu wymagało dostosowania materiału do wymogów przeciwpożarowych, zastosowano więc specjalnie dla tych potrzeb wyprodukowany bezbarwny lakier ognioodporny. Dzięki nowatorskim rozwiązaniom, grupie konstruktorów projektujących Supersam udało się uzyskać drugą, po Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki, co do wielkości powierzchnię niepodpartą w Warszawie.

Czytaj więcej...Pawilon Supersamu właściwie nie posiadał zewnętrznych ścian nośnych. Na ścianę wschodnią i zachodnią składały się słupy służące jako oparcie dla łuków konstrukcyjnych przykrycia dachowego. Przestrzenie pomiędzy filarami wypełniono taflami szkła. W południowej, parawanowej ścianie budynku, zastosowano aluminiowe ekrany, których zadaniem było ograniczenie dopływu światła słonecznego do wnętrza obiektu. Z tego samego materiału wykonano również elementy stolarki oraz część wyposażenia. Specjalnie dla Supersamu jedna z polskich hut wykonała lustrzane szyby o powierzchni 8 m2 i grubości 16 mm.

Czytaj więcej...Wystrój wnętrz został zaprojektowany i wykonany przez wybitnych artystów, wśród których znajdowali się autorzy dwóch dużych kompozycji - małżeństwo Rechowiczów. Samoobsługowy bar Frykas został udekorowany abstrakcyjnym malarstwem ściennym, optycznie powiększającym przestrzeń. Jedną ze ścian hallu głównego obłożono mozaiką z kolorowych otoczaków. Za wystrój malarski baru kawowego odpowiadał znany artysta konceptualny Edward Krasiński, który pomalował pomieszczenie na czarno, zostawiając jedynie na ścianie mały czerwony pasek, charakterystyczny dla jego twórczości. Wszystkie artystyczne elementy wystroju wnętrz stanowiły doskonały kontrast dla surowych ścian i ogromnych połaci szkła.

Wraz z nadejściem lat 90. kolejne dekoracje znikały ze ścian Supersamu. Dawny bar Frykas zamieniono na restaurację szybkiej obsługi wielkiej, amerykańskiej sieci. Supersam działał jednak jeszcze kilka lat, dopóki teren nie został zakupiony przez inwestora. W roku 2006 finezyjny pawilon autorstwa największych architektów, konstruktorów i projektantów połowy XX wieku, jedno z najwybitniejszych dzieł polskiego modernizmu – przestał istnieć. Jego miejsce zastąpiło wzniesione z rozmachem centrum handlowo-biurowe, swoją architekturą nawiązujące znacznie bardziej do przedwojennych planów zabudowy Placu Unii Lubelskiej niż do delikatnej, fantazyjnej bryły Supersamu.

Czytaj więcej...Kiedy w prężnie rozwijającej się Europie szalała rewolucja przemysłowa, która cały wiek XIX pozostawiła na kartach historii jako czas wielkich odkryć, genialnych wynalazków i niespotykanego wcześniej rozwoju nauki, Warszawa zmagała się z trudną sytuacją polityczno-gospodarczą. Ograniczenie politycznej autonomii po powstaniu styczniowym, przyczyniło się do narastających problemów w zakresie nowych przedsięwzięć budowlanych. Choć inicjatyw podejmowano wiele, to trudności ze znalezieniem inwestorów, pozyskaniem kredytu, a przede wszystkim z uzyskaniem zgody na budowę, skutecznie ograniczały możliwości rozwoju miasta w takiej skali, jak to miało miejsce w miastach zachodniej i północnej Europy. Niekorzystne warunki znalazły swoje odbicie również w przedsięwzięciach budowlanych podejmowanych przez magistrat. Podczas gdy w większości dużych, a nawet średnich europejskich miast, ambicją władz było wznoszenie hal targowych, w kasie miejskiej w Warszawie brakowało pieniędzy nawet na najpilniejsze wydatki.

Niekorzystna sytuacja polityczno-gospodarcza nie wpłynęła jednak na tworzenie planów i podejmowanie prób ich realizacji. Inicjatywę wzniesienia pierwszej nowoczesnej hali targowej w Warszawie podjęto już w latach 70-tych XIX wieku, nie później niż w stolicach europejskich państw. Musiało minąć jednak jeszcze ćwierć wieku, aby projekty budynków mających wyprzeć tradycyjny handel na świeżym powietrzu, stały się rzeczywistością.

Pierwsze plany zakładały wykupienie przez magistrat koszar mirowskich pozostających własnością wojska, zburzenie istniejącej zabudowy i w jej miejsce wzniesienie nowoczesnego zespołu pawilonów targowych. Inicjatywa zaproponowana przez Natana Winawera w liście do ówczesnego prezydenta Warszawy Kaliksta Witkowskiego spotkała się z przychylnym przyjęciem, jednak magistrat nie otrzymał zgody na wykupienie koszar. Sam pomysł jednak nie upadł, zrealizowano go trzydzieści lat później między ulicami Żabią i Graniczną.

Czytaj więcej...Następca Kaliksta Witkowskiego, Sokrates Starynkiewicz, zlecił starszemu budowniczemu miasta Józefowi Orłowskiemu opracowanie projektu nowoczesnej hali targowej, który będzie uwzględniał normy higieniczno-sanitarne. Choć w opinii publicznej hala targowa była zagrożeniem dla lokalnych sprzedawców, którzy obawiali się, że handel zostanie zmonopolizowany w obrębie dzielnicy, w której powstała, to jednak powszechnie wiadomo było o tym, w jakich warunkach sprzedaje się żywność na warszawskich targowiskach. Na łamach prasy pisano najczęściej o skandalicznych warunkach panujących na najpopularniejszym i największym w XIX wieku targu Za Żelazną Bramą: […] zważywszy położenie jego w centrum miasta, zarażał powietrze szkodliwemi miazmami. Sprzedawane tutaj li pod przykryciem nieba produkty spożywcze, wystawione na wszelkie zmiany powietrza mogą iście trujących nabrać pierwiastków.

Józef Orłowski zaprojektował dwa oddzielne, przeszklone pawilony połączone krytą galerią. W pawilonach zaplanował miejsce na 250 sklepów, zadaszony chodnik miał być przeznaczony dla sprzedawców nabiału. Wnętrza zostały zaprojektowane z uwzględnieniem wszelkich norm sanitarnych, budynek miał być zatem wyposażony w kanały do odprowadzania nieczystości, wodociąg oraz oświetlenie gazowe. Projekt, mimo powszechnego zainteresowania oraz szansy na sfinansowanie jego budowy, nie został zrealizowany. W grudniu 1878 roku generał-gubernator hr. Paweł Kotzebue zawiadomił Starynkiewicza o konieczności zaniechania pomysłu budowy hali targowej na rzecz ważniejszych inwestycji. Kolejne projekty hal nadal jednak powstawały. Planowano wzniesienie między innymi hali rybnej na Mariensztacie czy piętrowej hali targowej na Starym Mieście. W czerwcu 1887 roku na łamach Przeglądu Technicznego ukazał się obszerny artykuł Stefana Szyllera poświęcony projektom budowy hal targowych w Warszawie. Architekt wydrukował swój tekst także w formie broszury, której treść wzbudziła zainteresowanie prasy. W lipcu 1887 roku magistrat ogłosił konkurs architektoniczny na projekt hal targowych, które miałyby stanąć na placu po koszarach mirowskich. Jednak dopiero w 1889 odbył się pierwszy a rok później drugi przetarg na budowę. Do tego czasu trwały dyskusje nad lokalizacją wciąż uznawaną za kontrowersyjną, znacznym utrudnieniem był również brak inwestora prywatnego, który miałby sfinansować budowę w zamian za eksploatację hal w wyznaczonym w przetargu terminie. Hale targowe na placu za Żelazną Bramą wznoszono dwa lata. Do dziś te dwa budynki znane pod nazwą Hal Mirowskich, zaprojektowane przez absolwenta petersburskiego Instytutu Inżynierów Komunikacji – Bolesława Milkowskiego, pełnią funkcje handlowe.

Równolegle z budową hal na placu Za Żelazną Bramą, władze miasta planowały wzniesienie jeszcze dwóch takich obiektów. Docelowo zakładano stworzenie rozbudowanej sieci hal targowych, które zastąpią tradycyjny handel na świeżym powietrzu. W 1904 roku powrócono do idei zabudowy Rynku Starego Miasta, jednak protesty mieszkańców oraz historyków skutecznie zniechęciły inwestorów. Rok później zaczęto rozważać budowę hali dzielnicowej dla południowo-zachodniej części Warszawy, gdyż właśnie w tym kierunku miasto najprężniej się rozwijało. Wkrótce magistrat zakupił za sumę 185.205 rubli place o numerach hipotecznych 5266 i 5774, znajdujące się po nieparzystej stronie ulicy Koszykowej (obecnie numer 63). Planowana hala przeznaczona dla handlu detalicznego miała zaopatrywać przede wszystkim w żywność mieszkańców tej części Warszawy. Autorem projektu wybrano Juliusza Dzierżanowskiego, nad realizacją czuwała natomiast komisja budowlana, w skład której wchodził między innymi autor projektu Hal Mirowskich, Bolesław Milkowski. Prace budowlane rozpoczęto w 1906 roku. Juliusz Dzierżanowski wprowadził do projektu budowli użyteczności publicznej elementy secesyjne, nie tylko mało popularne w Warszawie, ale przede wszystkim nielicznie występujące w budynkach o takim przeznaczeniu.

Czytaj więcej...Hala Targowa Koszyki została wzniesiona na planie litery C, z cofniętym w głąb posesji wydłużonym korpusem głównym o wymiarach 77 na 27 metrów. Do budynku wiodły cztery wejścia – poprzedzona przedsionkiem brama dla wozów na osi korpusu głównego, bramy dla pieszych umieszczone w fasadach dwóch krótkich skrzydeł bocznych wysuniętych do linii ulicy oraz czwarta znajdująca się w tylnej elewacji, która wiodła na podwórze.

Czytaj więcej...W sumie w budynku rozplanowano 226 stoisk, które architekt zaprojektował w najdrobniejszych szczegółach: 70 największych zaopatrzonych w marmurowe lady, usytuowanych pod ścianą, przeznaczonych było na handel mięsem, 12 wyposażono w baseny z przeznaczeniem do sprzedaży żywych ryb, 144 mniejsze stanowiska przygotowano do handlu warzywami i nabiałem. Stragany oddzielone były od siebie cynkowaną siatką o secesyjnej linii, halę doświetlały również secesyjne lampy. Każdy stragan był wyposażony w tabliczkę, na której miało znajdować się nazwisko handlarza. Hala była podpiwniczona, każde stanowisko wyposażone było zatem w magazyn. Ciągi komunikacyjne rozmieszczono po dwa w bocznych skrzydłach i trzy w korpusie głównym, ponadto w poprzek hali przebiegał szeroki przejazd. Dodatkowo od ulicy znajdowały się dwa duże sklepy z osobnymi wejściami, nad nimi zaś znajdowały się pomieszczenia administracyjne. Dziedziniec budynku otoczono podcieniami i przeznaczono na handel ptactwem i śniętymi rybami. Hala została wyposażona we wszystkie niezbędne urządzenia i instalacje: chłodnie, kanalizację, wodociągi i toalety.

Czytaj więcej...Przy wznoszeniu hali zastosowano sprawdzone już w poprzednich tego typu inwestycjach konstrukcje nośne składające się z kratownicowych dźwigarów wspierających dach. Ściany zewnętrzne z murowane z cegły, w elewacjach od strony ulicy użyto klinkierowej licówki, skontrastowanej z jasnymi detalami rzeźbiarskimi - boniowaniem narożników oraz oprawą otworów okiennych. Najbogatszy wystrój rzeźbiarski otrzymały fasady krótkich skrzydeł bocznych z wejściami od strony ulicy. Dekorację rzeźbiarską, na którą składały się kwiaty, owoce oraz kartusz herbowy z wizerunkiem Syreny podtrzymywany przez głowę wołu, wykonał Zygmunt Otto. Uzupełnieniem dekoracji rzeźbiarskiej była secesyjna metaloplastyka – poręcze oraz balustrady okienne.

Hala Targowa Koszyki nie przyniosła oczekiwanych zysków. Kontrowersyjna lokalizacja, brak miejsca postoju dla wozów oraz niekorzystny dojazd nie zapewniały jej popularności. Już po kilku pierwszych miesiącach hala przynosiła 1554 ruble deficytu. W lutym 1910 roku obniżono ceny za wynajem stoisk i basenów rybnych, prasa wciąż jednak donosiła, że na 240 sklepów wynajętych jest zaledwie 85. Dopiero dwudziestolecie międzywojenne i coraz bardziej dynamiczny rozwój miasta w kierunku południowym przyniosły rozkwit handlu w tej części miasta.

W2006 roku firma będąca właścicielem Hali Targowej Koszyki dokonała rozbiórki znacznej części zabudowy, pozostawiając zaledwie niewielkie fragmenty bocznych skrzydeł. Obecny inwestor deklaruje odbudowę hali z dbałością o jej niemal stuletnią historię. Rekonstrukcja nie zakłada jednak dokładnego odtworzenia budynku, tylko połączenie ocalałych i odrestaurowanych fragmentów dawnej zabudowy z kompleksem handlowo-usługowym oraz częścią biurową. Na terenie kompleksu ma znaleźć się również ogólnodostępny plac miejski. Zakończenie prac budowlanych nad nowoczesną wersją Hali Targowej Koszyki planowany jest na 2016 rok.

Czytaj więcej...W roku 1816 wraz z otwarciem Uniwersytetu Warszawskiego, została założona biblioteka. Początkowo funkcjonowała jako biblioteka uniwersytecka, jednak zaledwie dwa lata po otwarciu przeobrażona została w bibliotekę publiczną, której pierwszym dyrektorem został wybitny polski leksykograf i językoznawca – Samuel Bogumił Linde. Początkowo zasoby biblioteki znajdowały się na drugim piętrze Pałacu Kazimierzowskiego, dzisiejszego Rektoratu Uniwersytetu Warszawskiego. W roku 1831 zbiory biblioteczne oszacowano na 134 tysiące woluminów. Po upadku powstania listopadowego znaczna część zbiorów została wywieziona do Petersburga, a z pozostałej kolekcji utworzono w roku 1834 Bibliotekę Rządową. Nowa biblioteka uzyskała prawo otrzymywania egzemplarza obowiązkowego, a w latach czterdziestych XIX wieku przyznano jej także dotację na zakup pozycji zagranicznych.

W roku 1862 w budynkach zamkniętego po upadku powstania listopadowego uniwersytetu, otwarto Szkołę Główną Warszawską, której częścią stały się zbiory Biblioteki Rządowej. Do czasu likwidacji Szkoły Głównej na skutek represji po powstaniu styczniowym, biblioteka zgromadziła ponad 260 tysięcy woluminów. Kilka lat później bogate zbiory stały się częścią nowo utworzonego Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. W ciągu niespełna dziesięciu lat pomieszczenia dawnego Pałacu Kazimierzowskiego okazały się być niewystarczające na potrzeby wciąż powiększającej się liczby woluminów. Władze uczelni podjęły decyzję o budowie gmachu przeznaczonego na bibliotekę. Nowy budynek zaprojektowany przez Stefana Szyllera i Antoniego Jabłońskiego-Jasieńczyka stanął w sercu kampusu uniwersyteckiego w 1894 roku. Wnętrze budynku zostało podzielone na dwie części. Frontowa, trzykondygnacyjna część mieściła katalogi, czytelnię i pracownie biblioteczne. W drugiej części znajdowało się siedmiokondygnacyjne żelazne rusztowanie przeznaczone na magazyn książek. Obszerne pomieszczenie magazynowe nakryto szklanym dachem rozpiętym na żelaznej konstrukcji.

W przededniu wybuchu I wojny światowej, zbiory biblioteki Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego liczyły około 610 tysięcy woluminów. Rok później, wraz z wycofywaniem się wojsk rosyjskich z Warszawy, znaczną część najcenniejszych zbiorów wywieziono do Rostowa nad Donem. W 1921 roku na mocy traktatu ryskiego, część zasobów została rewindykowana. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, liczba woluminów zaczęła gwałtownie wzrastać. Biblioteka otrzymywała egzemplarz obowiązkowy z trzech województw, napływały również do niej liczne dary z całego świata. Już na początku lat dwudziestych XX wieku, pomieszczenia wzniesionej zaledwie dwadzieścia lat wcześniej biblioteki, zaczęły być za ciasne dla rozrastających się zasobów. W roku 1939 liczba woluminów sięgnęła miliona.

W czasie okupacji niemieckiej, biblioteka uniwersytecka została włączona wraz z Biblioteką Narodową i Biblioteką Ordynacji Krasińskich do Staatsbibliothek Warschau. Pomimo zakazu władz niemieckich, zbiory były udostępniane uczestnikom tajnego nauczania. Podczas powstania warszawskiego część zbiorów spłonęła, jednak większość udało się uratować dzięki zamurowaniu ich w gmachu biblioteki.

Po zakończeniu wojny, już w roku 1945, rozpoczęto prace nad porządkowaniem zasobów biblioteki oraz rewindykacją zbiorów, dzięki której do Warszawy powróciło w kolejnych latach ponad 350 tysięcy woluminów. W tym samym roku rozpoczęła swoją działalność Czytelnia Główna. W latach powojennych władze PRL ograniczyły wydatki na naukę, wobec czego zasoby biblioteki powiększały się znacznie wolniej niż w dwudziestoleciu międzywojennym. Mimo tego, gmach biblioteczny szybko okazał się za mały na pomieszczenie bogatych zasobów. Do końca lat osiemdziesiątych władze PRL pozostawały jednak głuche na petycje w sprawie rozbudowy budynku biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Część cennego księgozbioru była przechowywana w fatalnych warunkach – w piwnicach, na strychach i podłogach.

Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, temat nowych pomieszczeń dla uniwersyteckiej biblioteki powrócił. Z uwagi na zabytkowy charakter kampusu centralnego Uniwersytetu Warszawskiego, o rozbudowie starej biblioteki nie mogło być jednak mowy. Rozpoczęły się poszukiwania nowej siedziby dla liczącego sobie ponad półtora miliona egzemplarzy księgozbioru. Początkowo wybór padł na budynek dawnego Komitetu Centralnego przy Nowym Świecie, ekspertyzy wykazały jednak, iż budynek nie nadaje się do magazynowania tak ogromnej liczby woluminów. Gmach przekazano Giełdzie Papierów Wartościowych.

W Warszawie nie znaleziono odpowiedniego budynku na siedzibę uniwersyteckiej biblioteki. Wkrótce jednak zauważono idealną lokalizację na budowę nowego, większego gmachu - niemalże u stóp kampusu centralnego Uniwersytetu Warszawskiego, na terenie pomiędzy ulicami Wybrzeże Kościuszkowskie, Lipową, Dobrą i Karową. W 1993 roku rozpisano przetarg, w którym zwyciężył nowatorski projekt Marka Budzyńskiego i Zbigniewa Badowskiego. Projekt zakładał wkomponowanie w nowe założenie architektoniczne dwóch istniejących na terenie budynków, ponadto nowy gmach miał zostać podzielony na dwie strefy – naukową, od strony Wisły i dochodową od strony miasta, oddzielone od siebie pasażem nakrytym szklanym dachem. Budowę nowej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęto w 1996 roku. 11 czerwca 1999 roku gmach poświęcił Jan Paweł II, kilka miesięcy później budynek został otwarty dla czytelników. Budowa najnowocześniejszej biblioteki w Polsce pochłonęła 80 milionów dolarów.

Czytaj więcej...Gmach posiada cztery kondygnacje naziemne oraz dwie podziemne i wypełnia całą działkę w ramach linii rozgraniczających zabudowę. Struktura budynku wynika z założeń urbanistycznych ograniczających jego wysokość. Na najniższej kondygnacji znajdują się parkingi i pomieszczenia techniczne, powyżej, 5 metrów pod ziemią jest kondygnacja przeznaczona dla rozrastających się magazynów bibliotecznych, która w tej chwili zajmowana jest przez lokale usługowe i centrum rodzinnej rozrywki. Parter obniżony o 80 centymetrów w stosunku do poziomu terenu, został podzielony na dwie części tworzące harmonijne połączenie funkcji naukowej z dochodową. Wszystkie kondygnacje zostały połączone siedmioma trzonami, które zawierają instalacje sanitarne, elektryczne, sanitariaty, windy oraz klatki schodowe.

Czytaj więcej...Autorzy projektu zadbali o kompozycję architektoniczną współgrającą z kulturą, której częścią jest fasada od strony ulicy Dobrej, a także z naturą, z którą powiązane są trzy fasady „Ekologiczne” oraz dach. Fasada „Kulturowa” stanowi symbol nierozerwalnego związku współczesnej cywilizacji z przeszłością i przypomina źródła polskiej kultury za pomocą ośmiu tablic, na których umieszczono kolejno od strony północnej:

  1. początkowy fragment pierwodruku Etiudy b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego,
  2. funkcję normalnego rozkładu prawdopodobieństwa, rozwinięcie dziesiętne liczby pi, ciąg dokładny grup homologii dla pary przestrzeni typologicznych, fragment łańcucha nukleotydowego kwasu nukleinowego oraz równanie Maxwella,
  3. fragmenty hinduskich dzieł Rygweda, Mundaka Upaniszada oraz Bhagavadita w sanskrycie,
  4. Fragment księgi Ezechiela w języku hebrajskim,
  5. Fragment Księgi Zwierząt Al-Dżahiza w języku arabskim,
  6. Fragment dzieła „Fajdros” Platona w języku greckim,
  7. Fragment „Powieści minionych lat” w języku staroruskim,
  8. Fragment „Wykładów cnoty” Jana Kochanowskiego.

Czytaj więcej...Na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, 12 czerwca 2002 roku otwarto ogród o powierzchni 1 hektara, zaprojektowany przez Irenę Bajerską. Sztuczna rzeka, zwana Cichą Rzeczką oraz schody, dzielą ogród na dwie części – górną o powierzchni 2000m2 i dolną mierzącą 15000m2. Dolna część ma charakter rekreacyjny, znajdują się tam głównie tereny wypoczynkowe otoczone niską zielenią i kilkoma drzewami dającymi cień. Umieszczono tam również dwie rzeźby z cyklu Szkic sytuacyjny autorstwa Ryszarda Stryjeckiego. Górny ogród składa się z pięciu obszarów, których nazwy – srebrny, złoty, karminowy, błękitny, zielony - nawiązują do koloru nasadzonych na każdym z nich roślin. Aleje spacerowe przeprowadzono wśród poszczególnych części ogrodu, wśród zielonych żywopłotów, przez aleję pergoli, po których wspinają się róże i przez mostki łączące kolejne obszary. Spacerując po górnym ogrodzie można ponadto zajrzeć do wnętrza biblioteki przez oszklone świetliki, w tym największy, zwany „wulkanem wiedzy”. Od strony Wybrzeża Kościuszkowskiego zaprojektowano ponadto taras widokowy, z którego rozciąga się malowniczy widok na Wisłę i panoramę wschodniej części Warszawy. Ogrody Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego są wyjątkowym miejscem na mapie stolicy, niezwykłym połączeniem współczesnej architektury użytkowej z przyrodą naturalnie rozrastającą się na dachu i spływającą kaskadami po specjalnych siatkach umieszczonych na fasadach. W sezonie wiosenno-letnim, gdy ogrody na dachu biblioteki są otwarte, codziennie odwiedzają to miejsce setki studentów, turystów i mieszkańców miasta. Malowniczy krajobraz rozciągający się z dachu, był także wielokrotnie tłem produkcji filmowych, ceremonii ślubnych i niezliczonych sesji zdjęciowych.

Czytaj więcej...Gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego wraz z rozciągającym się na jego dachu ogrodem stanowi jedno z najciekawszych założeń architektonicznych w Polsce. Postmodernistyczna biblioteka do dziś znajduje się w czołówce rankingów na najlepszy polski budynek po 1989 roku.

Pasaż Luxenburga

Zabytkowy Pasaż Świętego Huberta w Brukseli, Galleria Mazzini w Genui, Galleria Alberto Sordi w Rzymie, znane pasaże Wiednia i Paryża czy małe zadaszone uliczki w Wenecji, to dziś nie tylko zabytkowe budowle chętnie odwiedzane przez turystów. Europejskie pasaże to prawdziwe świątynie handlu, oazy luksusu, które swoim przepychem przypominają czasy rewolucji przemysłowej. Galerie kryte przeszklonym dachem, tak jak dawniej zapewniają swoim klientom kompletną ofertę handlowo-usługową, od składów luksusowych towarów, przez eleganckie sklepy, po restauracje, kina, wrotkowiska i hotele.

Czytaj więcej...W dziewiętnastowiecznej Warszawie, otoczonej pierścieniem fortów ograniczających ekspansję terytorialną miasta, budowa pasażu w atrakcyjnym pod względem handlowym rejonie, była utrudniona. Pierwsze tego typu budowle handlowe były przede wszystkim pasażami otwartymi. Wykorzystywano istniejące przechodnie podwórka kamienic, przejścia oraz bramy, które łączono w dłuższe ciągi, tworząc swoiste centra handlowe. Warszawskie pasaże odróżniały się jednak od europejskich nie tylko brakiem zadaszenia i organizacją przestrzeni, przede wszystkim były to budowle skupiające handel hurtowy, nastawione na kupców przyjezdnych, głównie z Cesarstwa Rosyjskiego i Wschodu. Klienci mało wymagający, nastawieni wyłącznie na uzyskanie jak najniższej ceny towaru, nie dbali o warunki, w jakich zawierane są transakcje, zatem o bogatej oprawie architektonicznej nie mogło być mowy.

Czytaj więcej...Prawdziwy pasaż o europejskim standardzie, planowano dopiero w 1880 roku. Zaprojektowany przez Edwarda Cichockiego budynek, wzorowany na genueńskiej Galleri Mazzini, miał być przeprowadzony wzdłuż Nowo-Senatorskiej (dziś Moliera) i Trębackiej do Krakowskiego Przedmieścia, gdzie architekt zaprojektował fasadę w formach neorenesansu włoskiego. Ambitny projekt Cichockiego zakładał bogatą oprawę architektoniczną i rzeźbiarską, wykorzystanie najwyższej jakości materiałów budowlanych i instalację wszelkich nowinek technologicznych. Kosztorys tej śmiałej inwestycji obliczono na 1.300.000 rubli. Miasta nie było stać na takie przedsięwzięcie, a inwestor się nie znalazł. Projektu nigdy nie zrealizowano.

Pierwszy prawdziwy warszawski pasaż miał powstać dopiero w 1910 roku. Lokalna prasa już od 1904 roku donosiła, że przemysłowiec Maksymilian Luxenburg poszukuje terenu pod budowę „wielkich magazynów towarowych na wzór Luwru paryskiego”. Wkrótce inwestor znalazł odpowiednią parcelę przy Senatorskiej 29 i podpisał umowę na 43 i pół roku z właścicielem posesji - zarządem Czerwonego Krzyża. W 1904 roku, Przegląd Tygodniowy opublikował wywiad z Luxenburgiem, w którym znalazł się opis śmiałej inwestycji: […] stanie galerya zdobna, 120 m długa a 10 szeroka, nad 6-tym piętrem kryta oszkloną konstrukcją żelazną. Z obu stron galeryi na całej jej długości na 1-em piętrze biedz będą czterometrowej szerokości chodniki, połączone ze sobą ażurowemi mostkami. Elewacya frontowa trzymana będzie w stylu francuzkiego zmodernizowanego baroka o potężnej kopule w środku a całość, dla szerszej perspektywy, cofniętą będzie po za linię regulacyjną na 5 m z łukiem triumfalnym, zakończonym allegoryczną figurą. Na projektanta budowli został wybrany Leon S. Drews, który przed zabraniem się do pracy, spędził kilka tygodni za granicą na zbieraniu wzorów.

Budynek frontowy miał zostać oddany do użytku już w 1906 roku, jednak dopiero rok później zaczęto rozbierać starą zabudowę i przygotowywać plac pod nową inwestycję. W tym samym czasie, prasa warszawska opublikowała rzuty i przekrój budynku, sygnowane przez Drewsa. Wynikało z nich, że planowana z wielkim rozmachem Galeria Luxenburga, w efekcie będzie dużo skromniejsza. Przy opracowywaniu ostatecznej wersji projektu miał swój udział początkujące wówczas architekt Czesław Przybylski oraz Zdzisław Kalinowski.

Pasaż oddano do użytku 30 stycznia 1910 roku. Kurier Warszawski na swoich łamach zamieścił obszerny opis budynku: Elewacja od ul. Senatorskiej rozpada się na dwie części, dwa rogi ulicy skośnie wgłąb, po za gmachami na plac Teatralny wychodzącymi ciągnąca się, oszklona, wyasfaltowana, długa na 110 m. Styl elewacji prosty i spokojny, odznacza się czystością linji. Gmach frontowy, trzypiętrowy, nie razi wysokością i do „drapaczy chmur” nie może być zaliczony. Po obu stronach ulicy ciągną się oficyny czteropiętrowe, a w nich 46 magazynów, urządzonych na wzór angielski. Na piętrach skrzydeł bocznych znajdują się 252 pokoje, zajęte przeważnie na biura handlowe. Pod budowlami i asfaltowym pokładem ulicy znajduje się podziemie o powierzchni 12 000 łokci kwadratowych. Teren ten przeznaczony jest na zabawy sportowe, jak: skating-rink, sale gimnastyczne, akademje bilardowe, kręgle, itp.

Galeria Luxenburga nigdy nie została zrealizowana do końca. Pasaż zaczynał się przy Senatorskiej i kończył ślepo na oficynie kamienicy od Niecałej. Jesienią 1910 roku kamienicę przy Niecałej 8 rozebrano, dzięki czemu powstał mały dziedzińczyk z ogródkiem kawiarni Oaza, przez który można był wejść do gmachu. Od frontu wznosiły się dwa niezależne, niesymetryczne budynki. Z prawej strony szeroki, sześcioosiowy oraz z lewej strony węższy, trójosiowy – oba zostały przeznaczone na hotel Grand. Połączono je na wysokości trzeciego piętra przeszklonym, żelbetowym pomostem w formie trójkątnego szczytu, cofniętym o jedną oś w głąb pasażu. Fasady wewnętrzne cechowały się skromnym, niemal ubogim wystrojem nawiązującym do utylitarnego charakteru miejsca. Żelbetowa struktura budowli umożliwiła rytmiczne rozplanowanie szerokich witryn na pierwszych dwóch kondygnacjach. Nad uliczką, na poziomie ostatniej kondygnacji, zawieszono stromy dwupołaciowy, przeszklony dach.

Czytaj więcej...Skromna architektura, elewacje o bezporządkowych podziałach i oryginalne wejście do pasażu zwieńczone przeszklonym pomostem, uczyniły z Galerii Luxenburga jeden z najciekawszych przykładów modernizmu w Warszawie. Z większym rozmachem zaprojektowano wnętrza niektórych instytucji znajdujących się w pasażu. Budynek miał centralne ogrzewanie, wentylację, oświetlenie elektryczne i windy, planowano także montaż ruchomych schodów, których jednak nigdy nie zrealizowano. Wnętrza kawiarni hotelu Grand zaprojektowali Józef Gałęzowski i Edward Trojanowski. Salę kawiarni zdobił fryz z motywami ludowymi, w Sali bilardowej znalazły się natomiast boazerie zdobione snycerką. Grand Café była ponadto doskonale zaopatrzona w nowinki technologiczne, takie jak zmywarka czy próżniowa maszyna do parzenia kawy. W pokojach hotelowych zainstalowano natomiast po raz pierwszy w Warszawie, telefony połączone z centralą miejską. W podziemiach pasażu znajdowała się cukiernia, iluzjon i wrotkowisko z lożą dla publiczności oraz miejscem dla orkiestry. W 1924 roku od ulicy Niecałej dobudowano jeszcze kino Splendid, którego wnętrza w formach egipskich zaprojektował Wiesław Kononowicz. Od 1919 roku, w pasażu swoją siedzibę znalazł kabaret Qui-pro-Quo.

Galeria Luxenburga, pierwszy prawdziwy warszawski pasaż, niemal całkowicie spłonęła w czasie powstania Warszawskiego. Ocalałą część murów i fragmenty konstrukcji dachu rozebrano, a w miejscu, w którym przebiegała uliczka galerii powstała ulica Canaletta.

Czytaj więcej...Spacerując ulicą Prądzyńskiego na warszawskiej Woli, trudno jest przeoczyć znacznej wielkości budynki z czerwonej cegły, które na myśl przywodzą starożytne kolosea. Te dwie rotundy oraz znajdujące się za nimi zabudowania są świadkami  rewolucji przemysłowej, która wkraczając do spowitej gęstym mrokiem Warszawy, opuściła ją w złotym blasku gazowych latarni.

Dziewiętnastowieczna Warszawa, to miasto lamp olejowych, pochodni i świec w specjalnych obudowach, oświetlających drogę podróżnym i spóźnionym pieszym. Dlatego, gdy w roku 1837, założyciel Towarzystwa Akcyjnego Oświetlenia Gazem Petersburga i Moskwy – przemysłowiec nazwiskiem Reichenbach, zgłosił do władz Warszawy pierwszy projekt oświetlenia Warszawy gazem otrzymywanym z węgla koksującego, wiadomym było, że miasto wkracza w zupełnie nową epokę.

Projekt Reichenbacha nie został zrealizowany, lecz zmobilizował konkurencję do pracy. Wkrótce po pierwszym projekcie, do warszawskiego magistratu zaczęły spływać kolejne propozycje. Zgłaszały się przede wszystkim firmy, które odniosły już sukces inwestując w oświetlenie gazowe wielkich miast, między innymi paryskie Towarzystwo Blanchet et Compagné oraz Towarzystwo Bohemsko-Praskie Szarbinowski i Friedland, które zainwestowało w gazownie we Wrocławiu i czeskiej Pradze. Dopiero jednak w roku 1856 udało się podpisać kontrakt, który miał zaowocować prężnym rozwojem gazownictwa w Warszawie. Pierwsze projekty nie zostały łaskawie przyjęte przez władze Warszawy ze względu na ich wysokie koszty. Dodatkową przeszkodą w realizacji pierwszej sieci oświetlenia gazowego w okupowanym mieście był namiestnik Królestwa Polskiego generał Iwan Paskiewicz, który obiawiał się, że gaz stanie się niebezpieczną bronią w rękach rewolucjonistów. W tym czasie, większość dużych europejskich miast miała już rozbudowane gazociągi, a gaz służył nie tylko do oświetlania ulic, ale również mieszkań. Po kilku latach Paskiewicz wydał zgodę na realizację planowanego od dwudziestu lat przedsięwzięcia, tym razem jednak brakowało funduszy w kasie miejskiej na tak dużą inwestycję. Dopiero w 1856 roku istniejący od kilku lat Komitet Gazowy podpisał umowę z Niemieckim Kontynentalnym Towarzystwem Gazowym w Dessau na udzielenie 25-letniej koncesji na budowę i eksploatację gazowni.

Prace nad wzniesieniem pierwszej warszawskiej gazowni szybko nabrały tempa i już w grudniu 1856 roku zakład przy ulicy Ludnej 16 na Powiślu, został uruchomiony. 27 grudnia 1856 roku w Warszawie zapłonęły pierwsze latarnie gazowe. Prasa donosiła o tym przełomowym wydarzeniu w pochlebnych słowach: Prześliczne, czyste i srebrzyste światło, rozlewało tak mocny blask na około, że ponad ulicami, któremi przebiegały zapalone promienie gazu, najwyraźniejsza biła łuna, jakby od jakiego pożaru. Dowód to najlepszy jak mocne jest oświetlenie, przed którem dotychczasowe oświetlanie ulic, zupełnie ustąpić musi („Kurier Warszawski” nr 340, 1856 r.).

Pierwsze gazowe latarnia zostały ustawione od zakładu gazowego, wzdłuż Nowego Światu, Krakowskiego Przedmieścia aż do Zamku Królewskiego. Tysiące mieszkańców miasta wychodziły wieczorem, aby zobaczyć, jak wygląda rozświetlona Warszawa.

Zaledwie pół roku po uruchomieniu pierwszego gazociągu, gaz udostępniono także mieszkańcom do oświetlania domów. Zapotrzebowanie stale rosło, a nieduża gazownia przy Ludnej wkrótce wymagała rozbudowy. W 1857 roku zakład wyposażony był już w osiem pieców Clegga. W roku następnym produkcja gazu wynosiła 120 tysięcy metrów sześciennych, zaledwie sześć lat później już 1422 tysiące metrów sześciennych. Do roku 1864 warszawskie ulice i mieszkania oświetlało 13 818 latarni ulicznych i domowych, a gazownia zawierała pierwsze umowy na dostawy dla zakładów przemysłowych i przedsiębiorstw. W 1858 roku gaz oświetlił gmach Banku Polskiego i warsztaty kolejowe, kilka lat później także szpitale, koszary, zakłady przemysłowe oraz Arsenał. W roku 1867 instalacja przeprowadzona mostem Kierbedzia dostarcza gaz także do prawobrzeżnej Warszawy. W 1880 roku gazownia przy Ludnej produkuje 43 364 metry sześcienne gazu na dobę i poza ulicami, domostwami, przedsiębiorstwami, zakładami przemysłowymi, oświetla także Cytadelę oraz dworce: Petersburski i Wileński.

Po powstaniu styczniowym i kilkuletnim zahamowaniu rozwoju miasta, znów zaczyna wzrastać zapotrzebowanie na gaz. Firma z Dessau zaczęła rozglądać się za terenem pod budowę nowego zakładu produkcji gazu. Tym razem wybór padł na Wolę, wówczas wieś położoną na zachodnich obrzeżach Warszawy w gminie Czyste. Z pozoru miejsce niedogodne ze względu na dużą odległość od Wisły, którą dostarczano węgiel z angielskich kopalń miało podstawową dla inwestorów zaletę w postaci przebiegającej nieopodal linii kolei warszawsko-wiedeńskiej.

Czytaj więcej...Trzydzieści lat po uruchomieniu jednej z trzech pierwszych gazowni na ziemiach polskich pod zaborami, w roku 1886 w sąsiedztwie dawnej bocznicy kolejowej przy dzisiejszej ulicy Prądzyńskiego, zaczęły powstawać przemysłowe gmachy z czerwonej cegły, które miały sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu miasta na paliwo gazowe. Zaledwie dwa lata później, w dniu 6 października 1888 roku uroczyście otwarto Zakład Gazowy Nr 2, który kilkanaście miesięcy później przejął 47,52 procent całkowitej produkcji gazu dla Warszawy. Na początku XX wieku w gazowni znajduje się 48 pieców, w ciągu doby produkowane jest 140 tysięcy metrów sześciennych gazu.

Lata osiemdziesiąte XIX wieku przynoszą kolejną nowinkę technologiczną – prąd. Powoli spada zainteresowanie gazem. Wówczas zauważono jednak, iż przy spalaniu gazu wydzielane jest ciepło, wkrótce gaz znalazł zastosowanie nie tylko jako źródło światła, ale także jako źródło ciepła dla urządzeń codziennego użytku. Na skalę masową produkowane są żelazka, lodówki, piecyki i kuchnie gazowe, a także lodówki i pierwsze grzejniki. Wynalazek Auera w postaci koszulek żarowych wzmacniających aż pięciokrotnie natężenie oświetlenia gazowego sprawił, że przez kolejnych kilka lat przeżywało ono renesans.

Czytaj więcej...W roku 1900 oś Zakładu Gazowego Nr 2 stanowiła wewnętrzna aleja, przy której w różnej odległości rozmieszczone były między innymi: budynek Aparatowni Pomiarowej, Odsiarczalnia Systemu I i II, nieistniejąca dziś kotłownia z kominem, dwa zbiorniki gazu, gmach administracyjno-biurowy, Fabryka Chemiczna, kotłownia i budynki mieszkalne. Nad kompleksem do dziś góruje czworoboczna, sześciokondygnacyjna wieża ciśnień – jeden
z najciekawszym budynków w zespole.

Czytaj więcej...W roku 1928 warszawska Gazownia Miejska dostarczała gaz dla 92 tysięcy odbiorców prywatnych, przedsiębiorstw i instytucji oraz oświetlała 6464 stołeczne latarnie. Do roku 1930 wzniesiono gmach nowej Piecowni w systemie pionowo - retortowym „Glover-West”, która miała pracować w trybie ciągłym. W ciągu doby mogła wyprodukować 120 tysięcy metrów sześciennych gazu, a z jednej tony węgla otrzymywano 64o metrów sześciennych paliwa. Nieistniejący dziś gmach konstrukcji szkieletowej składał się z siedmiu kondygnacji z elewacją od strony zachodniej wypełnioną oknami wstęgowymi oraz dużymi prostokątnymi na poszczególnych kondygnacjach. Po zakończeniu budowy nowej Piecowni, wolska gazownia posiadała cztery baterie po pięć w każdej o ruchu periodycznym i jedną 6 – piecową baterię o ruchu ciągłym (za: Gazownia Warszawska. 150 lat. Warszawa 2006, s.28). W ciągu doby produkowano tam łącznie 240 tysięcy metrów sześciennych gazu. Stan ten nie zmieniał się do wybuchu II wojny światowej. Modernizacja zakładu możliwa była dzięki zaciągnięciu w USA w 1926 roku pożyczki.

Czytaj więcej...W dwudziestoleciu międzywojennym Warszawska Gazownia jest nie tylko liderem w produkcji gazu, ale również w rozwoju przemysłu. W 1928 roku zbudowano średnioprężny gazociąg na Żoliborz, powstają także trzy stacje redukcyjne przy ulicach Płockiej i Obozowej oraz na Burakowie. Wkrótce gaz dociera także do zakładów produkcyjnych w Ursusie, do fabryk Wedla, Polskiego Fiata oraz zakładów Pocisk. W 1930 roku sieć gazowa w Warszawie osiąga długość 548 kilometrów.

We wrześniu 1939 roku znaczna część zabudowań Warszawskiej Gazowni uległa zniszczeniu, a na teren gazowni wkrótce wkroczyli Niemcy przejmując kontrolę nad zakładem.
Czytaj więcej...W październiku tego roku podjęte zostały działania mające na celu wznowienie produkcji gazu, jednak władze okupacyjne nie były zainteresowane odbudową zniszczonych gmachów. Na terenie gazowni w trakcie wojny mają miejsce liczne akcje sabotażowe, działa tutaj także podziemna organizacja mająca na celu pomoc Żydom z warszawskiego getta. Na początku wybuchu powstania warszawskiego gazownia funkcjonowała normalnie. Rozkaz zamknięcia zakładu został wydany 22 września, wówczas pracowała w nim zaledwie trzydziestoosobowa grupa obsługująca kotłownię. Część urządzeń zdemontowano i przeznaczono do wywiezienia w głąb III Rzeszy, pozostałe zostały zdewastowane w stopniu uniemożliwiającym dalsze działanie. Teren gazowni na Woli zaminowano, nigdy jednak nie doszło do detonacji, być może z uwagi na fakt, iż na terenie zakładu znajdowała się komora dezynfekcyjna dla niemieckich żołnierzy, której utrzymanie wymagało sprawnie działającej kotłowni.

Po zakończeniu wojny budynki Warszawskiej Gazowni wracający do niej pracownicy zastali w bardzo złym stanie. Zniszczone nalotami i zdewastowane przez okupanta gmachy dodatkowo ucierpiały na skutek srogiej zimy w roku 1945. Mróz rozsadził pompy wodne, ekonomizery i kompresory gazowe. Nie tylko cały kompleks wymagał odbudowy – również zniszczone kilometry rurociągu, przez które gaz popłynął najpierw na Mokotów, następnie na Koło, Żoliborz, Bielany i Wolę. Do lat pięćdziesiątych trwało przywracanie poszczególnych elementów Warszawskiej Gazowni do pracy. Kolejne lata to okres modernizacji zakładu i budowy monumentalnego obiektu generatorów dwugazu i odsiarczalni o wydajności 360 tysięcy metrów sześciennych na dobę oraz zbiornika gazu typu mokrego o pojemności 40 tysięcy metrów sześciennych. W kolejnych latach powstają płuczki amoniakalne i stacja zbiornikowa na Targówku. W roku 1970 stara piecownia Glover-West zostaje wygaszona. Powoli kończy się w Warszawie epoka gazu produkowanego z węgla.
W Warszawskiej Gazowni powstaje rozkładnia gazu ziemnego, która ostatecznie zastępuje produkcję gazu w 1978 roku. W 1978 roku w najstarszym budynku Aparatowni zorganizowano Muzeum Gazownictwa, które działa do dziś.  

Czytaj więcej...W historii gazowni na Woli w latach siedemdziesiątych zaczęła się zupełnie nowa epoka. Świadkami rewolucji przemysłowej i wspomnieniem po wielkiej epoce gazu, który rozświetlił warszawskie ulice przez wieki opisywane przez podróżnych jako mroczne i niebezpieczne, zostały jedynie niezwykłe gmachy z czerwonej cegły wchodzące w zespół Gazowni Warszawskiej. Kompleks zajmujący kilkanaście hektarów ograniczonych ulicami Kasprzaka, Bema, Prądzyńskiego i Krzyżanowskiego, to dziś jeden z najcenniejszych i najlepiej zachowanych zabytków architektury przemysłowej Warszawy przełomu XIX i XX wieku.

Amalia Szałachowska  

Podkategorie